Franciszek Zyśk

O Pilicy » Żyli wśród nas » Inni piliczanie » Franciszek Zyśk

W wielu miejscowościach są ludzie, którzy żyli w nich krótko, ale na długo zapadli w pamięć mieszkańców, a zapoczątkowana przez nich działalność była kontynuowana przez długie lata po ich śmierci. Takim człowiekiem, mieszkańcem Pilicy był niewątpliwie Franciszek Zyśk.


Urodził się 27 V 1912 roku w Małkini Górnej, w ówczesnym woj. białostockim (obecnie mazowieckie) w gminie Ostrów (obecnie Ostrów Mazowiecka). Był synem Piotra i Rozalii zd. Wachowska. 

Szkołę Powszechną ukończył w Małkini, a następnie w Białymstoku Państwową Szkołę Rzemiosł zdobywając zawód tkacza i fryzjera.

Ponadto zdobył wykształcenie muzyczne, co było Jego wielką pasją. Potrafił grać na instrumentach klawiszowych, trąbce i skrzypcach.

Do Pilicy przybył na przełomie lat 20 i 30 ubiegłego wieku i wspólnie z  Ludwikiem Wizentalem prowadzili zakład fryzjerski.  Od początku pobytu zajął się organizowaniem ruchu muzycznego w Pilicy. W 1931 roku założył przy Klasztorze męski chór „Echo”, który w 1937 r. z sukcesem brał udział w przeglądzie chórów w Krakowie na Wawelu.


Chór „Echo” przy Klasztorze w Pilicy. Drugi od prawej siedzi założyciel i dyrygent F. Zyśk.

Ponadto w latach 1934 – 1936 uczył również śpiewu liturgicznego w tym gregoriańskiego nowicjuszów – kleryków w Klasztorze

 


W 1932 roku, zorganizował orkiestrę strażacką przy Ochotniczej Straży Ogniowej i został jej kapelmistrzem (Błażkiewicz 1992).


Orkiestra strażacka przy Ochotniczej Straży Ogniowej W Pilicy. W środku za bębnem jej założyciel i kapelmistrz F. Zyśk.

Obydwa zespoły jeszcze długo po wojnie działały na terenie Pilicy. W kwietniu 1934 roku Franciszek Zyśk został powołany do odbycia czynnej służby wojskowej, którą odbył w 11 Pułku Piechoty. Ukończył ją w październiku 1935 roku i w stopniu kaprala został przeniesiony do rezerwy z przydziałem do P.K.U w Miechowie.

Po powrocie z wojska, w październiku 1936, roku ożenił się z Teresą Reder.

Małżonkowie zamieszkali w budynku pracowników drożdżowni, w której pracowała Teresa Reder. W 1937 roku urodziły im się bliźniaki Marian i Edward, niestety zaraz po porodzie zmarły. W lipcu 1938 roku kapral Franciszek Zyśk odbył 27 dniowe ćwiczenia rezerwistów w 20 Pułku Piechoty.

W sierpniu 1939 roku został zmobilizowany i w randze kaprala przydzielony do 55 Dywizji Piechoty (Rezerwy), utworzonej pod koniec sierpnia 1939 r. która wchodziła w skład Grupy Operacyjnej „Śląsk” w Armii „Kraków”. Franciszek Zyśk został przydzielony do 201  Pułku Piechoty. W tym czasie Teresa była w kolejnej ciąży i w grudniu 1939 roku urodziła syna Adama. Od początku września Armia Kraków, w tym 55 dywizja Piechoty, toczyła ciężkie, wyniszczające boje odwrotowe z przeważającymi siłami wroga.  201 Pułk Piechoty toczył walki pod Klimontowem, koło Słonowic, a następnie lewym brzegu Nidzicy w okolicach Gabułtowa i Jakuszowic.  Resztki Armii „Kraków” w połowie września wkroczyły na Lubelszczyznę i zostały wcielone do Armii „Lublin”. W skład nowego zgrupowania weszła między innymi  55 Dywizja Piechoty.  W dniach 14 – 17 września jednostki dywizji wiązały siły niemieckie w okolicy Biłgoraja. Kolejne walki osłonowe 55 Dywizja stoczyła w rejonie Górecka. Najcięższe boje toczył 201 Pułk Piechoty, stawiając skuteczny opór nieprzyjacielowi przez cztery kolejne dni od 17 do 20 września. Do walk doszło między innymi pod Krasnobrodem i Majdanem Wielkim gdzie oddziały zostały rozproszone i broniły się pojedynczo. Wszystkie próby wyrwania się z okrążenia prowadzone w dniach od 17 do 20 września, zostały nazwane przez historyków Pierwszą Bitwą pod Tomaszowem Lubelskim. Wraz z Armią Kraków jej szlak bojowy przeszedł kapral Franciszek Zyśk. Swój ostatni, bohaterski bój stoczył 19 września podczas zaciętych walk w okolicy Majdanu Wielkiego. Wraz z 9 innymi żołnierzami pod dowództwem Kazimierza Hajdukiewicza bronił ze wzgórza, nazwanego przez mieszkańców „Ostatnią Redutą Polaków” przejścia przez most na rzece Wieprz. Na uzbrojeniu oddziału oprócz broni osobistej był ciężki karabin maszynowy i działko przeciwpancerne. Mimo kilkakrotnie ponawianych do północy ataków nie udało się Niemcom zdobyć wzgórza. Dowódca widząc beznadziejną sytuację i brak obiecanych posiłków polecił żołnierzom utopić broń i amunicję w bagnie i rozproszyć się po okolicznych lasach. W czasie ostatniego natarcia Niemców otoczeni użyli granatów, z których jeden okaleczył i zabił niemieckiego majora powodując u niego wypłynięcie oczu. Po znalezieniu swojego oficera Niemcy uznali to za celowe działanie Polaków. Polecili wyłapać wszystkich rozproszonych polskich żołnierzy.  Ostatni akt tragedii rozegrał się 20 września ok. godz. 7.00 – 8.00. 44 jeńców zostało skatowanych, a na koniec niemiecki oficer oznajmił Im, iż zostaną rozstrzelani w odwecie za zamordowanie żołnierza Wehrmachtu. Wówczas konwojenci odstąpili na kilka kroków, po czym otworzyli ogień z 2 karabinów maszynowych. Gdy Polacy leżeli już na ziemi Niemcy przystąpili do metodycznego dobijania rannych. Dowódca Kazimierz Hajdukiewicz zaczął się głośno modlić, jednak szybko został zastrzelony strzałem z rewolweru. Rozstrzelonych Niemcy zostawili w miejscu kaźni i odeszli. Okazało się, że dwóch jeńców przeżyło i zdołało uciec i ukryć się. Po południu ok. godz. 15.00 inna grupa jeńców na rozkaz Niemców pogrzebała zamordowanych kolegów. Pochowano wszystkich na pobliskim wzgórzu, na polu Grzegorza Zawady w miejscu kaźni. Powołana w kolejnym dniu specjalna niemiecka komisja stwierdziła, że rany majora były spowodowane przez odłamki granatu. Mord na polskich jeńcach został popełniony bez sądu i bez przeprowadzenia jakiegokolwiek wcześniejszego dochodzenia i jest Zbrodnią Wojenną. 22 – 23 kwietnia 1940, w obecności przedstawicieli PCK oraz okupacyjnych władz niemieckich, dokonano ekshumacji ciał ofiar. Udało się wówczas zidentyfikować 26 zamordowanych jeńców. Wszystkie 42 ciała złożono następnie we wspólnej mogile na cmentarzu wojennym w Majdanie Wielkim a następnie wg. informacji Czerwonego Krzyża przeniesiono do kwatery wojskowej w Krasnobrodzie. Po wojnie mieszkańcy Majdanu Wielkiego upamiętnili tę zbrodnię stawiając przed szkołą tablicę pamiątkową. 

Informacje o losie Franciszka Zyśka dotarły do rodziny już na początku 1940 roku. Według jednej z nich, przesłanej przez niemiecki Czerwony Krzyż, Franciszek Zyśk przebywa w obozie jenieckim i jest zdrowy. 

Druga informacja napisana przez brata dowódcy oddziału, oraz przez Kierownika Komisji Ekshumacyjnej PCK mówiła o tragedii jeńców pojmanych w Majdanie Wielkim wśród których był ś. p. Franciszek Zyśk. Znalezione rzeczy osobiste w tym książeczka wojskowa zostały odesłane Rodzinie.

 

Dotarła również oficjalna informacja PCK

Po wojnie rodzina Franciszka Zyśka starała się ustalić dokładne miejsce Jego pochówku. Niestety poszukiwania nie przyniosły rezultatów, bowiem na żadnym z sugerowanych cmentarzy nie odnaleziono grobu z nazwiskiem Franciszka Zyśka. Było to o tyle zastanawiające, że przy Jego ciele odnaleziono dokumenty (które zostały odesłane rodzinie), pozwalające na  identyfikację. Również poszukiwania podjęte w latach dziewięćdziesiątych nie przyniosły rezultatów. Z różnych  informacji wynikało, że poszukiwany grób może znajdować się w Rotundzie w Zamościu, ale z powodu jej remontu nie można było tego sprawdzić. Poszukiwania kontynuował wnuk Franciszka, Bartłomiej Zyśk, który w 2016 roku odnalazł w zamojskiej Rotundzie grób Dziadka. Znajduje się on w części cmentarza, gdzie spoczywają żołnierze kampanii wrześniowej, przeniesieni z wielu niewielkich cmentarzy z okolic Zamościa. Prawdopodobnie wieloletnie poszukiwania utrudnione były ze względu na przekręcenie nazwiska z Zyśk na Zysk, przepisywanego przez Czerwony Krzyż, ze zniszczonej częściowo książeczki wojskowej. Zaistniały błąd potwierdza spis ofiar zbrodni w Majdanie Wielkim, który widnieje w publikacji Dantera (1961).

W 77 lat po śmierci Franciszka Zyśka, Jego syn Adam wraz z Rodziną mogli wreszcie pomodlić się i złożyć na grobie Ojca, Dziadka i Teścia kwiaty oraz zapalić znicz.

Cześć Jego Pamięci.
Niech spoczywa w pokoju.


Adam Zyśk
Bartłomiej Zyśk
Marek Guzik

 

Literatura:
Błażkiewicz H. 1992. Pilica. Zarys dziejów miejscowości. Instytut Wydawniczy Księży Misjonarzy Nasza Przeszłość. Kraków. ss.588
Datner S. 1961. Zbrodnie Wehrmachtu na jeńcach wojennych w II wojnie światowej. Warszawa, Wydawnictwo MON,
Datner S. 1967 55 dni Wehrmachtu w Polsce: zbrodnie dokonane na polskiej ludności cywilnej w okresie 1.IX – 25.X.1939 r., Warszawa