Krzysztof Reder (1947-2016)

Pilickie Aktualności » Krzysztof Reder (1947-2016)

Krzysztof Reder

1947- 2016

Wspomnienie

Gdy umiera człowiek, wraz z nim odchodzi jego prywatny świat-świat uczuć, intymnych przeżyć, doświadczeń, pasji, więzi tworzonych z innymi ludźmi. Czasem dopiero śmierć pozwala nam dostrzec, że odszedł od nas człowiek, którego tak naprawdę nie znaliśmy. Patrzyliśmy bowiem na niego przez pryzmat zewnętrzności – to determinowało nasze wyobrażenia. Te refleksje wzbudziła wśród bliskich i znajomych Twoja śmierć, Krzyśku. Kim naprawdę byłeś? Wyznawcą filozofii minimalizmu, osobą „na statek mało dbałaym”- jakby powiedział Kochanowski. Tak wyglądał pozór, a rzeczywistość...

W życiu Krzyśka Redera nie brakowało paradoksów. Polonista, który w szkole pracował kilka mięsicy, a za to budował hutę „Katowice”. Na szczęście pracował też w antykwariacie i księgarni. To było mu bliższe nie tylko z powodu wykształcenia, ale i zainteresowań. Zgromadził przecież olbrzymią bibliotekę. Księgozbiór wyrafinowany intelektualnie, pełen smaczków w pełni oddający jego niebanalne zainteresowania, głębokie przeżywanie świata połączone z poszukiwaniem w nim własnego świata wartości.

Był też miłośnikiem Pilicy i Jury. Miał swoje ulubione zakątki, trasy spacerów czy zamki (Smoleń, Podzamcze). Kochał Kraków. Często tam bywał. Czasem tylko po to, by chłonąć jego klimat. Czasem - by spotkać się z ludźmi, którzy podzielali jego poglądy i pasje, zachwycali go niestereotypowym podejściem do życia. Doceniali oni podobnie jak piliccy znajomi, jego specyficzny, angielski w typie humor, umiejętność przewrotnego komentowania rzeczywistości, daleko odbiegającej od poprawności politycznej. W Dzień Zaduszny bywał na Cmentarzu Rakowickim – swej ulubionej nekropolii. Tatry Pieniny i Bieszczady znał jak własną kieszeń. Przemierzał je w tradycyjny sposób – potrzebne mu były wygodne buty, plecak, coś chronniące od deszczu i zimna. Wędrował po nich czasem samotnie, często w towarzystwie przyjaciół.

Uwielbiał koty, a o swoje troszczył się bardziej niż o siebie. Jego pasje znalazły odbicie w fotografiach. Krzysztof to autor znakomitych artystycznie i technicznie zdjęć, cenionych przez znawców. Wystarczy zajrzeć na stronę serwisu fotograficznego: www.fotosik.pl. A tam czytamy: „Absolutnie zachwycająca komopozycja”, „ Cudnie pokazane”, „Piękne ... mistrzostwo świata”. To tylko kilka przykładów opini, którymi komentowano fotografie Krzyśka. Zdjęcia o baśniowym niekiedy klimacie, pokazujące, że „nie ma na świecie miejsc nieciekawych, są tylko nieumiejętnie pokazane”. Nie wszyscy oglądajacy wierzyli, że fotografie przedstawiają np. Nasza Jurę.

Fotografie Krzyśka oddają jego artystyczną naturę, wrażliwość na piękno, spostrzegawczość, umiłowanie detalu, dostrzeżenie głębi i urody w rzeczach i krajobrazach zbanalizowanych, orginalność kadrowania. Umiałeś Krzyśku uchwycić chwile, grę świateł i kolorów. Cierpliwie czekałeś, by nacisnąć spust aparatu w tym jedyny momencie. To cecha artysty. Doceniała Cię fotosikowa rodzina. Docenił Cię fotograf z Kanady. Uznał, że nigdy nie będzie robił zdjęć tak dobrych jak Twoje i ... ofiarował wart kilka tysięcy złoty aparat fotograficzny.

Doceniali Cię inni. A my? Tak niewiele osób widziało w Tobie wrażliwego artystę. Dlaczego? Może byłeś zbyt skromny. Jak ognia unikałeś blichtru, fety. Zostaniesz jednak w pamięci wielu jako prawy i uczciwy. Życzliwy i pomocny. Wyrozumiały wobec bliskich – nie zdarzało Ci się mówić o nich źle, no... może tylko o myśliwych. Dobrze się z Tobą rozmawiało. Miałeś swoje dziwactwa – czasem zabawne, czasem irytujące. Ale to one stanowiły o Twojej odrębności. Miałeś też swoje demony, które Cię dopadały i niszczyły, a wobec których byłeś bezradny i Ty i twoi przyjaciele.

Krzyśku, teraz gdy znalazłeś się po Drugiej Stronie Bytu, masz to, czego pragnąłeś –spokój. Mamy jednak nadzieje, że robisz tam to, co ukochałeś i w czym byłeś mistrzem. Wędrujesz po niebiańskich polanach i fotografujesz. Tylko Twych zdjęć nie możemy obejrzeć. Na razie... Żegnaj!!!

 

Alicja Barczyk

 

 

 

O Krzysztofie na >>>